sobota, 28 listopada 2015

Strucla!

   Ale się rozpędziłam - szaleństwo, drugi post w jednym tygodniu..myślę, że może mieć to związek z naszym wkroczeniem w XXI wiek - w końcu mamy w domu internet! ;D

Tak, tak jesteśmy dziwni i nie mamy w domu telewizora, ale internet to jednak rzecz potrzebna:)
 
   W każdym razie dzisiaj krótko - jak już pisałam, ostatnio bliższy jest mi piekarnik niż maszyna do szycia więc i z takimi wpisami musicie się liczyć. Cukiernik ze mnie żaden - korzystam z gotowych przepisów, ale przyjemność ogromna, a testera mam najwspanialszego na świecie i nigdy nic się nie marnuje :)

   Także dzisiaj fantastyczna strucla Doroty z mojewypieki.com , którą znają chyba wszyscy. W oryginale jest cytrynowa, ja zrezygnowałam z cytryn bo zwyczajnie za takimi aromatami nie przepadam.


Nawet nie wiecie jak ciężko jest zrobić zdjęcie żeby się moja mała Mi w kadr nie wpychała :)

Ciasto:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 7 gram suchych drożdży lub 14 gram świeżych
- 1/2 szklanki maślanki lub kefiru
- 2 duże jajka
- ok.60 gram roztopionego,przestudzonego masła
- 3 czubate łyżki cukru
- 1/2 łyżeczki soli

Nadzienie:
- 500 gram twarogu półtłustego lub tłustego
- 2 żółtka
- niepełne 2/3 szklanki cukru z prawdziwą wanilią (koniecznie z prawdziwą wanilią! smak jest zupełnie nie do porównania z tym wanilinowym śmietnikiem..)
- 50 gram masła w temp.pokojowej

Kruszonka:
- 100 gram mąki pszennej
- 50 gram cukru z wanilią (lub zwykłego z dodatkiem waniliowego)
- 60 gram roztopionego masła



1. Mąkę wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżych zrobić rozczyn - osobiście nie używam suchych drożdży - nie ufam im:)), dodać pozostałe składniki i wyrobić, pod koniec dodając tłuszcz.
2. Wyrobić, uformować kulę, przełożyć do oprószonej mąką miski, przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na ok. 90 min.
3. Składniki na nadzienie włożyć do miski, rozgnieść widelcem i wymieszać.
4. Wyrośnięte ciasto krótko wyrobić, podzielić na pół. Każdą część rozwałkować na prostokąt o wym. mniej więcej 25x35cm. Na środek wzdłuż dłuższego brzegu wyłożyć po połowie nadzienia.
5. Ciasto zwinąć jak roladę , krótsze boki podkładając pod spód.
6. Ułożyć na blasze (27x40cm) wyłożonej papierem, oprószyć mąką, przykryć ściereczką i zostawić na 30 min do wyrośnięcia.Pomiędzy struclami zwinąć kawałek papieru żeby się nie skleiły.
7. Przed pieczeniem strucle naciąć wzdłuż, prawie do samej blachy zostawiając na końcach nierozcięte (ok. 5cm), posmarować roztrzepanym jajkiem z łyżką mleka i posypać kruszonką.
8. Piec w 190 stopniach przez 30 min do uzyskania koloru.
9. Trzymać z dala od maniaków ciasta drożdżowego do momentu wystygnięcia ciasta - mój M. wytrzymał całe 10 min...



   I serdecznie Was zapraszam na bloga Doroty - przed świętami (i nie tylko) znajdziecie tam całe mnóstwo fantastycznych przepisów i inspiracji ( blog Doroty słynie z przepięknych zdjęć jej wypieków - o swoich się wypowiadać nawet nie będę, ale mam nadzieję, że bronię się smakiem :))
Smacznego!

czwartek, 19 listopada 2015

Końcóweczka


   Tak, tak Kochani, został nam miesiąc.  Odliczamy już niecierpliwie bo robi się naprawdę niewygodnie :)


    Zanim zaszłam w ciążę myślałam, że ten czas będzie wyjątkowo obfity w szyciowe posty, a blog rozwinie się w szaleńczym tempie - w końcu będę miała mnóstwo czasu! No tak..czasu trochę było, aczkolwiek bez specjalnych fajerwerków. Jednak jak to zwykle bywa jedyną przewidywalną w życiu rzeczą jest jego nieprzewidywalność:)
    I tak I trymestr to była walka z totalną niemocą i wiecznym bólem żołądka. II trymestr to przypływ energii w pełni wykorzystany na planowanie,koordynowanie i realizowanie naszego remontu. III trymestr zaś to już opór naszej małej M. która zdecydowanie nie lubi kiedy siedzę przy maszynie. Wierci się wtedy niemiłosiernie, sprawdzając wytrzymałość moich wnętrzności..

    Tak więc skończyło się na tym, że szycie ograniczyłam do minimum. Wyposażyłam naszą M. w kilka drobiazgów: rożek, coś a'la karuzelę nad łóżeczko, komplet pościeli, ochraniacz na przewijak i kilka innych małych pierdół. Siebie zaś w cudowną, fantastyczną, obowiązkową i nieodłączną rzecz każdej ciężarówki, bez której sen byłby wręcz niemożliwy, a mianowicie w KORNIKA* i m.in. sukienkę z tego zdjęcia..



Wybaczcie jakość zdjęć kącika dla M., ale po pogoda jest okrutna - zapomniałam już jak wygląda słońce..



   M. okazała się jednak łaskawa w kwestii szydełkowania- mogę to robić w wygodnej dla nas obu pozycji więc  w akcie łaski nie łamie mi żeber:) Korzystając z tej sytuacji wydziergałam dla niej prosty, ciepły kocyk w sam raz na zimową porę. Ma niesamowitą fakturę (której w ogóle nie oddają zdjęcia ;/) i śliczny kolor!



  Zaczęłam też projekt specjalny, baardzo pracochłonny który skończę pewnie na wiosnę, ponieważ jest to nadzwyczaj monotonny i powolny proces :) Zdjęcie tuu..: INSTA!

   Póki co mnóstwo czasu spędzam w swojej nowej, wyczekanej kuchni więc może zamiast szycia wrócę do wypieków i gotowania? :)
Mam nadzieję, że jeszcze się do Was odezwę zanim będzie nas już w domu trójka:) Póki co trzymajcie się ciepło ;*



* Chodzi mi oczywiście o poduszkę do spania, któą wszyscy faceci tak "uwielbiają" :) Nazwa właśna przypisana przez mojego kochanego wszystkoznoszącego M.