niedziela, 28 grudnia 2014

Mój pierwszy patchwork

 Święta, święta..i po świętach : )

   Mam nadzieję, że te wyjątkowe dni minęły Wam wszystkim w radosnych nastrojach, a Mikołaj docenił Wasze całoroczne starania i przyniósł piękne prezenty :) Ja nie mogę narzekać, ponieważ zostałam obdarowana tak hojnie, że aż zastanawiam się czy aby na pewno zasłużyłam... :)

    Ja, robiąc w tym roku prezenty nie mogłam oprzeć się pokusie wykorzystania swoich nowych umiejętności „szyciowych”  i  tak na przykład dla swojej przyszłej siostrzenicy uszyłam mały, patchworkowy kocyk. Przyznaję się bez bicia, że była to moja pierwsza próba patchworkowa (do odważnych świat należy, a co!: )) i zdecydowanie nie jest idealna..Ale starałam się bardzo, włożyłam w swoją pracę całe serducho i mimo sprzeciwów mojej Juno jakoś wyszło..



Docelowo kocyk ma ok. 100cm x 70 cm i jest w 100% z bawełny. Niestety nie miałam stopki z górnym transportem, co by mi patchworkowa kanapka równo pod igłą maszerowała ,stąd te marszczenia, szczególnie widoczne na dolnej warstwie kocyka..Ale myślę, że jest to też poniekąd wina wkładu, do którego akurat miałam dostęp, ponieważ był to wkład odzieżowy (do kurtek), który jest baaardzo puszysty i nieszczególnie lubi współpracować..



 Lamówkę przyszywałam ręcznie i sprawiło mi to chyba największą przyjemność . Zdecydowanie jestem fanką takiego wykończenia : )



Cóż..ideał to może nie jest, ale na początek może być. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności powstawania mojego pierwszego patchworku ogólna ocena jest raczej pozytywna ( w końcu jednak kocyk został wysłany w swoją podróż do słonecznej Italii chociaż była chwila zwątpienia czy aby na pewno nadaje się on do pokazania komukolwiek:))Mam nadzieję jednak, że jak nasza Walentynka przyjdzie na świat to będzie z niego zadowolona : )




Pozdrawiam cieplutko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz