środa, 17 grudnia 2014

Z miłości do szycia

Więc zaczęłam szyć.
A raczej PRÓBUJĘ szyć :)
Dopiero zaczynam, ale tak już mam, że jak załapię bakcyla to oderwać się nie mogę! Wszystko na raz bym chciała, a potem wychodzi różnie.. Cierpliwości może mi nie brak, ale czasem przychodzi moment kryzysu i zastanawiam się "po jakiego grzyba mi to szycie?!". Ale tylko chwilę. Potem przepraszam moje Juno i szyjemy dalej :)
Było kilka prób "ciuchowych" (kiedyś postaram się ujawnić) , jeden mały patchwork, maskotki, kapcie, torebki (skóra eko - o zgrozo!nigdy więcej!), nerki-saszetki, a nawet spodnie robocze Męża.. i to wszystko na mojej małej J. ..


 Uwaga lokowanie produktu!
Janome jest fantastyczne!  Moje Juno testuję naprawdę na różnych materiałach, różnej grubości i różnej faktury. Jeździ ze mną co tydzień z Niemiec do Polski/z Polski do Niemiec i nie marudzi! Znosi moje nerwy i ataki złości i słowem się nie odezwie!  Naprawdę słowa uznania :)

      Ale tak na serio.. nareszcie znalazłam to na czym bardzobardzo chciałabym się skupić. Coś co sprawia mi ogromną przyjemność. Coś co mogłabym robić w każdej wolnej chwili.
I tutaj należą się podziękowania przede wszystkim mojemu cudownemu M., i moim dwóm dobrym wróżkom - Oli i Marcie. Ta moja święta Trójca wspiera mnie jak może i zawsze znajdzie dobre słowo - nawet jeśli ewidentnie wyszło mi fatalnie :) Kocham Was nad życie.

Tak więc "szyciowe" wpisy zdominują bloga, ale jak w końcu skończymy nasz wieczny remont i będę miała swoja piękną kuchnię, gotowanie zapewne wróci do łask i wtedy spódnice, kapcie, maskotki i patchworki będą musiały ustąpić troszkę miejsca makaronom, warzywom i wszelakim wypiekom.. :)

Na razie - SZYCIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz